Przełamanie po serii meczów bez zwycięstwa przyszło w najbardziej oczekiwanym momencie – w starciu z niżej notowaną Błonianką Błonie. Wszyscy mają nadzieję, że wyjazdowe zwycięstwo 4:1 sprawi, że w kolejnych meczach drużyna będzie spisywała się równie dobrze i rozpocznie marsz w górę tabeli.
Znicz pojechał do Błonia po zwycięstwo. Seria słabszych wyników sprawiła, że utknęliśmy w dole tabeli, a rywale zaczęli niebezpiecznie „odjeżdżać”. Z podobnym nastawieniem do spotkania 11. kolejki podchodziła Błonianka. Nasz zespół wypunktował jednak rywali i zasłużenie wygrał 4:1. Goście mieli po meczu takie miny, jak my przed rokiem, gdy ulegliśmy w Błoniu 3:6.
Błonianka to zespół z największą liczbą straconych goli, więc nasz zespół chciał sprawdzić jakość defensywy rywali. No i faktycznie, gospodarze sami potrafili ściągnąć na siebie kłopoty. W 17. min Znicz podszedł do wysokiego pressingu, a piłkę obrońcy rywali w okolicach linii środkowej wyłuskał Dawid Kalinowski. „Kalina” dostrzegł przed polem karnym Bartka Giełażyna, a ten w swoim stylu, wygrał pojedynek biegowy w obrońcą, zdecydował się na strzał i po ręce bramkarza piłka zatrzepotała w siatce. Była to akcja godna starego, dobrego „Gieły”, który będąc w formie, stanowi prawdziwy skarb i jest maszyną do zdobywania goli.
Po chwili było już 0:2. Przed polem karnym faulowany był Mateusz Jambrzycki, a idealne dośrodkowanie w pole karne posłał Mateusz Furman. Piłka spadła wprost na głowę Huberta Molskiego, który główką umieścił ją w siatce. W tej akcji znów nie popisała się obrona rywali, a „Udo” wykorzystał krycie „na radar” zaledwie pięć metrów przed bramką.
Błonianka ruszyła odważnie do odrabiania strat, ale ich próbom brakowało precyzji. Duża zamieszania robił dynamiczny Japończył Yudai Miyamoto. Gospoddarze najbliżej zdobycia gola byli tuż przed przerwą, gdy piłka trafiła w słupek. Po wizycie w szatni rywale byli jeszcze bardziej zmobilizowani do atakowania naszej bramki. Kilka razy zrobiło się gorąco, ale wynik wciąż nie ulegał zmianie. A w 55. min to Znicz, a konkretnie Patryk Gondek, dorzucił kolejne trafienie. „Gondi” dostał piłkę z prawej strony boiska, poradził sobie z rywalem i wymyślił strzał lewą nogą w kierunku dalszego słupka. Wykonanie było perfekcyjne, więc niepocieszeni fani Błonianki obejrzeli bramkę meczu.
Po stracie kolejnego gola z rywali zeszło powietrze i potrzebowali kilku minut, by znów zacząć zagrażać naszej bramce. Gdy ich ataki przybrały nieco na sile, Znicz znów zadał im bolesny cios. Na kwadrans przed końcem z rzutu wolnego bezpośrednio na bramkę uderzył Mateusz Furman, piłka otarła się jeszcze o zawodnika w murze i znalazła drogę do siatki. Błonianka odpowiedziała w końcówce tylko golem honorowym Japończyka, który zdecydowanie wyróżniał się na tle swojej drużyny.
Błonianka Błonie – Znicz Biała Piska 1:4 (0:2)
0:1 – Giełażyn (17), 0:2 – Molski (20), 0:3 – Gondek (55), 0:4 – Furman (75), 1:4 – Miyamoto (86)
ZNICZ: Kanclerz – Romachów, Molski, Duchnowski, Mosakowski (45 Denert), Jambrzycki (80 Chervinski), Furman, Gondek (80 Suski), Kalinowski (62 Famulak), Fiedorowicz, Giełażyn