Znicz przerwał serię dobrych występów na boiskach rywali, ulegając w ostatnim wyjeździe tej rundy aż 0:5 Lechii Tomaszów Mazowiecki. Gospodarze zdobyli wszystkie gole przed przerwą, a w drugiej części wcale nie zwalniali tempa, nawet grając niemal pół godziny w osłabieniu po czerwonej kartce ich obrońcy.
Było wiadomo, że w ostatnim wyjazdowym meczu tej jesieni czeka nas trudna przeprawa z solidną Lechią Tomaszów Mazowiecki, ale Znicz ostatnimi dobrymi występami w Nowym Dworze Mazowieckim, Błoniu i Aleksandrowie Łódzkim dawał podstawy do optymizmu. Rywale przed starciem z nami mieli ligową pauzę, więc ich dyspozycja była niewiadomą. Od pierwszego gwizdka było jednak widać ogromną mobilizację w szeregach Lechii, a zawodnicy gospodarzy imponowali przygotowaniem fizycznym.
Po wyrównanym początku spotkania, Znicz zdołał przeprowadzić kilka groźnych akcji. Najpierw dobrze w pole karne przedarł się Bartosz Giełażyn, ale nie zdecydował się na strzał z ostrego kąta, a dogranie przed bramkę i rywale zażegnali niebezpieczeństwo. Po chwili jego akcję niemal skopiował Maciej Famulak. Jego strzał w 22. min odbity przez bramkarza Lechii na rzut rożny był ostatnim akcentem przewagi Znicza w tym okresie gry.
Lechia w rewanżu wywalczyła rzut wolny przed naszym polem karnym i po dośrodkowaniu oraz główce wyszła na prowadzenie. Po 6 minutach i kolejnej główce było już 2:0. Gdy piłka trafiła w rękę Mateusza Romachowa, a karnego wykorzystał Patryk Jakubczyk zrobiło się naprawdę źle. Nasz zespół był rozbity takim obrotem sytuacji, a gospodarze sunęli z kolejnymi atakami na bramkę Jakuba Kanclerza. Nasz bramkarz przed przerwą skapitulował jeszcze dwa razy, a od początku drugiej połowy do bramki wskoczył Adam Radzikowski.
„Radzik” dalej miał mnóstwo roboty. Najpierw przeniósł nad poprzeczką strzał z dystansu, a po chwili zatrzymał Klima Morenkova w sytuacji sam na sam. W 61. min sędzia dopatrzył się faulu Patryka Gondka, który popchnięty przez rywala upadł na jego kolegę z drużyny. Drugiej w tym meczu jedenastki Lechia jednak nie wykorzystała. Adam znakomicie wyczuł intencje strzelca i obronił pierwszą jedenastkę w sezonie.
Od 66. min Znicz grał z przewagą jednego zawodnika. Obrońca Lechii za zagranie ręką obejrzał drugą żółtą, a następnie czerwoną kartkę. Gospodarze nawet w osłabieniu groźniej atakowali, wykorzystując głównie bardzo szybkich zawodników na skrzydłach. Znicz nie rezygnował z gola honorowego. Już w doliczonym czasie gry na indywidualną akcję zdecydował się Patryk Gondek, przedzierał się z piłką wzdłuż linii końcowej boiska, a jego strzał minął cel.
Lechia Tomaszów Mazowiecki – Znicz Biała Piska 5:0 (5:0)
1:0 – Amroziński (23), 2:0 – Cyran (29), 3:0 – Jakubczyk (33 karny), 4:0, 5:0 – Amroziński (38, 41); czerwona kartka: Turewicz (66, Lechia, za dwie żółte)
ZNICZ: Kanclerz (46 Radzikowski) – Romachów, Duchnowski, Kuśnierz, Mosakowski (45 Ołów), Jambrzycki (66 Trąbka), Gondek, Furman (46 Kalinowski), Fiedorowicz, Famulak (86 Chervinski), Giełażyn