Ten remis boli jak porażka

W meczu z Lechią zamiast kolejnego zwycięstwa zobaczyliśmy festiwal niewykorzystanych sytuacji i kolejną bramkę rywali w samej końcówce, która odbiera nam tak potrzebne do utrzymania punkty. Remis 2:2 po takim spotkaniu to w rzeczywistości nasza porażka.

Znicz miał w sobotę doskonałą okazję, by zrewanżować się Lechii za wysoką porażkę na boisku rywali w końcówce rundy jesiennej. Nasz zespół znów zagrał bardzo ofensywnie i choć na początku kilka akcji przerwali sędziowie, sygnalizując pozycję spaloną, to w końcu pod bramką rywali zaczęło się robić coraz groźniej. W 26 min. pojedynek z rywalem z boku boiska wygrał Radosław Gulbierz, sprzed linii końcowej przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego, a tam niepilnowany Dmitrij Baiduk dopełnił formalności i dał nam prowadzenie. W kolejnej akcji podczas ofensywnego wejścia w polu karnym rywali faulowany był obrońca Mateusz Jońca, a jedenastkę wykorzystał Maciej Famulak.

Od tego momentu Znicz zaczął pudłować na potęgę, choć okazji nie brakowało. Najpierw Marcin Fiedorowicz z bliska uderzył wprost w bramkarza, a dobitka „Famula” poszybowała wysoko nad bramką. Po chwili błąd obrońców Lechii wykorzystał Bartosz Giełażyn, odbierając piłkę przed polem karnym. Samotnie ruszył na bramkę, minął bramkarza, ale trafił w słupek.

„Gieła” powinien podwyższyć prowadzenie Znicza na początku drugiej połowy, ale po jego główce intuicyjną paradą na linii popisał się Mateusz Awdziewicz, strzegący bramki Lechii, a w kolejnych akcjach dalej sprzyjało mu szczęście. Najpierw Bartek nie trafił w bramkę w drugiej sytuacji sam na sam, choć tym razem prowadził piłkę od połowy boiska i znowu minął golkipera, ale z ostrego kąta posłał piłkę w boczną siatkę. Potem nasz napastnik główkował nad poprzeczką, choć wydawało się, że gości już nic nie uratuje przed stratą gola.

Solidnie grająca w piłkę Lechia w końcu także zaczęła zagrażać bramce Jakub Kanclerza i w 66. min zdobyła gola kontaktowego. Po raz drugi goście zadali cios w samej końcówce, gdy jeszcze raz do siatki trafił Remigiusz Biernat. Przyjezdni przechytrzyli naszych graczy w sytuacji typu „gramy do gwizdka” – nasi zawodnicy uznali, że piłka wyszła za linię końcową, ale sędzia puścił grę, a zawodnik Lechii wyłożył koledze futbolówkę jak na tacy.

Znicz Biała Piska – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:2 (2:0)

1:0 – Baiduk (26), 2:0 – Famulak (28 karny), 2:1, 2:2 – Biernat (66, 87)

ZNICZ: Kanclerz – Pawluczuk, Duchnowski, Mosakowski, Jońca, Gulbierz (72 Kalinowski), Fiedorowicz, Kuśnierz, Baiduk, Famulak, Giełażyn