Naszemu zespołowi nie udało się przełamać złej serii na swoim boisku. W 14. kolejce Znicz uległ 1:3 Ursusowi Warszawa, który dzięki wygranej wyprzedził nas w ligowej klasyfikacji.
Oba zespoły przystępowały do rywalizacji w zupełnie innych nastrojach. Znicz w środę po dobrym meczu ograł na wyjeździe Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0. Nasi goście w poprzedniej kolejce ulegli aż 0:5 Lechii Tomaszów Mazowiecki. Niestety, my w niczym nie przypominaliśmy drużyny sprzed zaledwie 72 godzin, a przyjezdni od pierwszych minut chcieli pokazać, że słabszy występ był wypadkiem przy pracy.
Ursus zaczął zagrażać naszej bramce tuż po rozpoczęciu gry. Rywale grali niezwykle aktywnie, a ich szybkie ataki siały w defensywie dużo zamieszania. W naszej drużynie znów mnożyły się niedokładności, które wpływały na jakość konstruowanych akcji, a bardzo często wręcz prowadziły do straty piłki. Gdy jednak udało się zawiązać groźny atak, to rywale także bronili się dość chaotycznie i uciekali się do fauli. Po jednym z nich w 30. min. Mateusz Furman zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego bezpośrednio na bramkę i choć strzał był bardzo precyzyjny, to bramkarz Ursusa zdołał wybić piłkę na róg.
Gole padły tuż przed przerwą. Najpierw Znicz nie potrafili wybić piłki z własnego pola karnego, ta trafiła pod nogi Michała Strzałkowskiego, a napastnikowi nie pozostało nic innego jak z bliska skierować ją do siatki. Po niespełna minucie od wznowienia gry był jednak remis. W pole karne dośrodkował Furman, goście zbyt krótko wybili piłkę, dopadł do niej Hubert Molski i zagrał górą do Patryka Gondka, który z bliska dopełnił formalności.
Po przerwie zarysowała się przewaga Znicza, ale nie przyniosła ona zmiany wyniku. Najlepszą okazję w 57. min. miał Dawid Kalinowski, jednak jego mocny strzał obronił bramkarz. Zabójczo skuteczni byli za to goście, którzy w 63. i 67. min skontrowali i rozstrzygnęli losy rywalizacji. Goście do końca grali bardzo aktywnie i mogli pokusić się o kolejne gole, ale dobrze interweniował Jakub Kanclerz. Nasz sztab zdecydował się na komplet zmian, na boisko wszedł m.in. wracający po kontuzji Bartosz Giełażyn, ale najskuteczniejszy zawodnik Znicza tylko raz znalazł się w sytuacji strzeleckiej, a jego próba została zablokowana przez obrońców.
Znicz Biała Piska – Ursus Warszawa 1:3 (1:1)
0:1 – Strzałkowski (42), 1:1 – Gondek (43), 1:2 – Strzałkowski (63) 1:3 – Tarnowski (67)
ZNICZ: Kanclerz – Romachów (81 Ołów), Molski, Kuśnierz, Fiedorowicz, Furman, Kaminski (72 Mosakowski), Gondek (67 Giełażyn), Kalinowski (81 Trąbka), Jambrzycki (81 Suski), Famulak