Porażka po walce boli, ale wierzymy w przełamanie

ŁKS II zrewanżował się Zniczowi za porażkę w sierpniu w Łodzi, odnosząc zwycięstwo w Białej Piskiej. Sobotni mecz zakończył się wynikiem 1:2, a jedyną bramkę dla naszego zespołu zdobył Maciej Famulak.

Znicz wracał do domu po trzech nieudanych występach na boiskach rywali. Po laniu, które przyjęliśmy przed tygodniem w Łowiczu, można było zastanawiać się, czy zespół zdoła podnieść się po tak sromotnej porażce. Nasz sztab zdecydował się na dwie zmiany personalne. Jakub Kanclerz i Łukasz Kuśnierz usiedli na ławce, a za nich od pierwszej minuty zagrali Adam Radzikowski oraz Jakub Mosakowski.

Niestety, znów źle weszliśmy w mecz i przegrywaliśmy już po 7. minutach gry po główce Stipe Jurica. Bośniak, który po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w składzie rezerw, pokazał, że jest kandydatem do gry w I-ligowym zespole łódzkiego klubu. Nawet nie dlatego, że wykorzystał perfekcyjne dośrodkowanie z boku boiska, ale był aktywny przez całe spotkania i nasi obrońcy musieli się mieć na baczności.

Z czasem Znicz zaczął jednak przejmować inicjatywę i szukać wyrównania. Z uderzeniami Mariusza Łapińskiego i Mateusza Furmana poradził sobie bramkarz Michał Kołba. Momentami ŁKS bronił się bardzo rozpaczliwie – po strzałach Bartosza Giełażyna i Adriana Duchnowskiego z bliska piłkę z linii bramkowej wybijali obrońcy. Goście w pierwszej połowie też mieli okazje bramkowe. Najpierw oddali groźny strzał, po którym na rzut rożny piłkę wybił Adam Radzikowski, a po chwili napastnik gości nie trafił w piłkę, będąc raptem 3 metry od bramki.

W drugiej połowie przeżyliśmy deja vu. Najpierw ŁKS szybko strzelił drugą bramkę, podwyższając prowadzenie po koronkowej sytuacji w 56. minucie. Potem znów potrafiliśmy zdominować rywali i staraliśmy się sforsować obronę rywali. Niecelnie uderzali Dima Baiduk i Marcin Fiedorowicz, a precyzji w próbach dogrania do kolegów brakło Mateuszowi Jońcy.

W końcu w 73. min zdobyliśmy wyczekiwanego gola. Na uderzenie zza pola karnego zdecydował się „Furek”, a po interwencji obrońcy piłka spadła pod nogi Macieja Famulaka, który bez namysłu huknął pod poprzeczkę. „Famul” mógł zostać bohaterem Znicza, ale w końcówce spotkania zmarnował piłkę meczową na wagę punktu. Po prostopadłym podaniu z bliska uderzył wprost w bramkarza ŁKS II, dając mu szanse na skuteczną interwencję.

Znicz Biała Piska – ŁKS II Łódź 1:2 (0:1)

0:1 – Jurić (8), 0:2 – Romanowicz (56), 1:2 – Famulak (73)

ZNICZ: Radzikowski – Baiduk, Duchnowski, Mosakowski, Jońca (83 Pawluczuk), Gulbierz (60 Kalicki), Furman, Łapiński (60 Kuśnierz), Famulak, Fiedorowicz, Giełażyn