Horror w Białymstoku. Wracamy bez punktów

Nie ma nic gorszego niż porażka po golu w doliczonym czasie gry. Jagiellonii II Białystok ulegliśmy 1:2, tracąc decydującego gola w czwartej minucie dolicznego czasu gry, choć chwilę wcześniej to rywale wybili piłkę z linii bramkowej.

Na mecz z rezerwami Jagiellonii pojechaliśmy z mocnym postanowieniem zapunktowania i długo wszystko układało się po naszej myśli. Mecz od pierwszych minut był toczony w szybkim tempie. Z czasem to my zaczęliśmy groźniej atakować bramkę rywali, a w 34. min Dima Baiduk dał nam prowadzenie. Przy debiutanckim trafieniu Białorusina, który zimą zasilił nasz zespół, asystował Maciej Famulak, posyłając prostopadłą piłkę w pole karne. Dima rozochocony powodzeniem jeszcze przez przerwą dwukrotnie próbował podwyższyć wynik, ale brakowało mu precyzji.

W drugiej połowie ustawiliśmy podwójne zasieki przed naszą bramką. Rywale długo rozgrywali piłkę, ale bez większego zagrożenia dla naszej bramki. Niestety, spychali nad do coraz głębszej defensywy, a w 80. min Bartosz Kalicki popełnił faul w polu karnym i po chwili był remis. Wówczas mecz nabrał rumieńców. Najpierw groźnie uderzał Mateusz Furman, a w 90. min gospodarze wybili piłkę z linii bramkowej po precyzyjnym strzale „Famula”.

Groźnie było także pod naszą bramką. W jednej z akcji Adama Radzikowskiego wyręczył ofiarną interwencją Jędrzej Ponurko, rzucając się pod nogi rywalowi i przyjmując na ciało mocne uderzenie z kilku metrów. Niestety w 94. min rywale po główce zdobyli drugie trafienie i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść. Po spotkaniu długo trwały dyskusje o decyzjach arbitrów, a czerwonymi kartkami ukarani zostali  Przemysław Masłowski i Grzegorz Pieloch.