Cenne zwycięstwo nad rezerwami ŁKS

Znicz pokonał w Łodzi drugi zespół ŁKS 2:1. Prowadzenie naszemu zespołowi dał Adrian Duchnowski, który debiutował w wyjściowym składzie, a w drugiej połowie decydującą bramkę zdobył głową Łukasz Kuśnierz.

Po trzech meczach u siebie, w których zdobyliśmy tylko trzy punkty, wyjazdowe spotkanie rezerwami ŁKS było niezwykle ważne dla układu tabeli. Zespół chciał powetować ostatnią porażkę z Pelikanem, choć wydarzenia z ostatnich minut tamtego spotkania zapadły mocno w pamięci. Przeciwko ŁKS II Znicz znów miał stanowić trudny do sforsowania monolit, a tym razem ciężka praca została nagrodzona zwycięstwem.

Spotkanie wyglądałoby inaczej, gdyby gospodarze objęli prowadzenie w pierwszej akcji meczu. Strzał w słupek w 40. sekundzie (piłkę dotykali ratujący sytuację Hubert Molski i Jakub Kanclerz) pokazał, że przed naszym zespołem naprawdę trudne zawody. Napór ŁKS trwał przez kilkanaście minut. Znicz dał się wyszumieć młodym zawodnikom rywali i końcu sam przejął inicjatywę.

W 25. min Bartosz Giełażyn wygrał pojedynek biegowy z obrońcą, ale jego strzał obronił bramkarz łodzian. W kolejnej akcji „Gieła” wypatrzył w polu karnym Macieja Famulaka, jednak temu zabrakło ułamka sekundy, by przeciąć płaskie dośrodkowanie i wślizgiem skierować piłkę do siatki. Powodzeniem zakończyła się trzecia bramkowa sytuacja. W bocznym sektorze faulowany był Marcin Fiedorowicz. Piłkę w pole karne wrzucił Patryk Gondek, a ta dość nieoczekiwanie spadła pod nogi zupełnie niepilnowanemu Adrianowi Duchnowskiemu. 19-latek debiutował w sobotę w wyjściowym składzie i od razu zapisał się na listę strzelców – ze spokojem przyjął futbolówkę i posłał ją obok wychodzącego w jego kierunku bramkarza.

Znicz mógł szybko podwyższyć prowadzenie. Po kolejnej kontrze na techniczne uderzenie z 16 metrów zdecydował się „Famul”, bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ale ta trafiła w poprzeczkę. W kolejnej kontrze Famulak zagrywał do Giełażyna, ten wyłożył piłkę Gondkowi, a jego strzał zablokował obrońca rywali. Niewykorzystane sytuacje po kilku minutach zemściły się. ŁKS II przedarł się pod naszą bramkę prawym skrzydłem, piłka trafiła w rękę interweniującego wślizgiem Jakuba Mosakowskiego i arbiter podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał kapitan gospodarzy. Sytuacja miała ciąg dalszy już w trakcie przerwy, gdy Kamil Lauryn zbyt dosadnie tłumaczył sędziemu, że była to zła decyzja i obejrzał żółtą kartę.

Znicz bardzo dobrze rozpoczął drugą połowę. Teraz to my częściej posiadaliśmy piłkę i konstruowaliśmy groźne akcje, a w 55. min znów wykorzystaliśmy stały fragment gry. Tym razem z rogu dośrodkował Famulak, gospodarze znów pogubili krycie we własnym polu karnym, a celną główkę zanotował Łukasz Kuśnierz. Doświadczony zawodnik po przerwie został przesunięty z lewej obrony do środka pola i kilkukrotnie napędzał groźne akcje Znicza. Sam mógł wpisać się na listę strzelców jeszcze raz, ale jego uderzenie z dystansu z trudem na rożny wybił bramkarz.

Znicz mimo przewagi nie zdołał zdobyć trzeciej bramki i gospodarze do końca wierzyli w możliwość odwrócenia losów spotkania. W ostatnich minutach na naszą bramkę sunął atak za atakiem, ale młodym zawodnikom rezerw ŁKS brakowało precyzji w wykończeniu akcji. Najbliżej doprowadzenia do wyrównania gospodarze byli po rzucie wolnym, gdy dokręcana do bramki piłka przeleciała między głowami kilku zawodników, a sprzed linii wybił ją Jakub Mosakowski.

 

ŁKS II Łódź – Znicz Biała Piska 1:2 (1:1)

0:1 – Duchnowski (33), 1:1 – Ślęzak (42 karny), 1:2 – Kuśnierz (55)

ZNICZ: Kanclerz – Duchnowski, Molski, Mosakowski, Kuśnierz, Romachów (79 Trąbka), Furman, Gondek (46 Denert), Fiedorowicz (90 Suski), Famulak (87 Ołów), Giełażyn